Każdy kraj ma w swojej historii rozdziały, które bywają kontrowersyjne i trudne, zwłaszcza dla tych, którzy nie znają lub nie akceptują pewnych faktów. Niektóre kraje mają tendencję do nadużywania wybranych wątków historycznych, a nawet ukrywania czy naginania kontekstu historycznego. Jednym z najbardziej kontrowersyjnych fragmentów w historii Łotwy jest zmobilizowanie przez nazistowskie Niemcy lokalnych żołnierzy do legionów, aby walczyli oni ze Związkiem Radzieckim na linii frontu w 1943 roku. Narracje związane z tymi wydarzeniami są często wykorzystywane w mediach związanych z Kremlem do podważania wizerunku Łotwy.
Jak zauważył przedstawiciel Łotewskiego Muzeum Wojny (instytucji znajdującej się pod bezpośrednim nadzorem łotewskiego ministra obrony) absolutna większość legionistów została zmobilizowana przymusowo, nawet jeśli określano ich jako „ochotników”. Co więcej, jak opisuje przedstawiciel muzeum, choć formalnie legion łotewski podlegał SS i jej przywódcy, Heinrichowi Himmlerowi, to jednak stanowił regularny składnik niemieckich sił zbrojnych. Oficjalne źródła podają, że łotewska jednostka nie brała udziału w akcjach represyjnych wobec ludności cywilnej. Żaden z łotewskich legionistów nie został oskarżony w procesach norymberskich o popełnienie zbrodni wojennych, które zostałyby dokonane w ramach działalności legionowej.
Rosja od początku nie zgadzała się z oficjalnym stanowiskiem Łotwy na ten temat. Kreml przejawia tendencję do wdrażania swojej interpretacji nie tylko w rosyjskiej, ale również łotewskiej przestrzeni informacyjnej. Ponieważ 16 marca stanowi nieoficjalne święto łotewskich legionistów, prokremlowskie media intensyfikują rozprzestrzenianie dezinformacji na temat nieoficjalnego Dnia Pamięci i jego historycznego kontekstu.
W marcu 2021 r. analitycy Debunk.org zidentyfikowali 67 artykułów omawiających nieoficjalny Dzień Pamięci w sposób, który mógł wprowadzić odbiorców w błąd, głównie poprzez ignorowanie łotewskiej interpretacji faktów i podawanie „nowych informacji", nieznanych łotewskiemu rządowi i historykom. Problematyczne publikacje o legionistach osiągnęły w tym miesiącu zasięg 35 milionów potencjalnych odbiorców na całym świecie. Warto zauważyć, że prokremlowska interpretacja wydarzeń historycznych jest ukierunkowana na prezentowanie swojego stanowiska nie tylko lokalnym odbiorcom w Rosji, ale także przedstawicielom rosyjskojęzycznej mniejszości w krajach bałtyckich.
Głównym „ekspertem" portali dezinformacyjnych był Aleksander Diukow, dyrektor rosyjskiej fundacji „Pamięć Historyczna” i kontrowersyjny historyk negujący zbrodnie komunistyczne. Komentując obchody Dnia Pamięci, Diukow przywoływał „nowe fakty" na temat legionistów, które miały jednocześnie zdyskredytować Łotwę. Należy podkreślić, że rosyjski historyk jest persona no grata na Łotwie i w innych krajach strefy Schengen. Jego działalność jest obserwowana przez łotewską Państwową Służbę Bezpieczeństwa, która uznała go za pseudohistoryka, mającego za zadanie zdyskredytowanie państw bałtyckich. Jego działalność doprowadziła do uznania go za zagrożenie dla integralności i bezpieczeństwa Łotwy.
Wspomniane przez Diukowa fakty zostały zaprezentowane podczas zorganizowanej przez jego fundację „Pamięć Historyczna” konferencji pod nazwą „Emerytowani kaci. Nazistowscy zbrodniarze z Łotwy w służbie CIA”. W prokremlowskich mediach podawano, że fundacja zbadała historyczny przeszłość łotewskich legionistów i odkryła, że wielu byłych członków tej jednostki pracowało dla amerykańskiego wywiadu, realizując antyradziecką propagandę. Ponadto twierdzono, że niektórzy z wcześniej oczyszczonych z zarzutów łotewskich legionistów brali udział w masowych mordach ludności cywilnej, na przykład w masakrze we wsi Zhestyanaya Gorka w północno-zachodnim regionie Nowogrodu. W toku „śledztwa” fundacji stwierdzono również, że „Jastrzębie Daugavy” – łotewska organizacja legionistyczna założona w Belgii w 1946 roku – rzekomo współpracowała z amerykańskim wywiadem. Argumentem na rzecz tej tezy miała być rzekoma chęć współpracy USA ze zbrodniarzami wojennymi. Raport fundacji „Pamięć Historyczna” jest jednostronny, a publicznie dostępne oficjalne dane łotewskie nie potwierdzają żadnego z tych twierdzeń. Na Łotwie nie ukazały się żadne publikacje potwierdzające powyższe informacje.
Oprócz niezweryfikowanych faktów przedstawianych jako „dowody” bez konsultacji z odpowiednimi specjalistami na Łotwie, prokremlowskie media starały się wyolbrzymiać negatywny wydźwięk Dnia Legionisty. Zamiast określać nieoficjalne upamiętnienie po prostu jako „Dzień Pamięci” lub „Dzień Legionisty” (jak jest to przedstawiane na Łotwie), prokremlowskie media opisywały święto jako „obchody dnia legionów Waffen SS”. Co więcej, w niektórych artykułach interpretacja wydarzeń historycznych przez prokremlowskie media mogła prowadzić odbiorcę do wniosku, że obecny rząd łotewski i niektóre organizacje społeczne nadal sympatyzują z radykalnymi ideami III Rzeszy. Dla strony prokremlowskiej zrównanie łotewskich legionistów z nazistami stanowi bardzo korzystną interpretację historii. Artykuły „zawstydzają” członków społeczeństwa upamiętniającego kontrowersyjnych żołnierzy przy okazji negując okupację Łotwy przez Związek Radziecki po II wojnie światowej i wspierając zarazem prorosyjską mniejszość w tym kraju. Większość mediów związanych z Kremlem zazwyczaj przedstawia rosyjską interpretację II wojny światowej, zgodnie z którą ZSRR występował w roli „zbawcy” Europy, a nie okupanta.
Twórcy dezinformujących treści wykorzystali wiele technik mających zmylić lub wprowadzić w błąd odbiorców. Najczęściej stosowana była metoda skojarzeń – 57 artykułów wykorzystywało „wiarygodne” źródła, takie jak wspomniany wcześniej Diukow i fundacja „Pamięć Historyczna”, aby podkreślić prawdziwość omówionych powyżej rzekomych faktów.
Podczas analizy danych prokremlowskie źródło sputniknews.ru wyróżniało się pod względem ilości szerzonych dezinformacji, publikując 20,9% wprowadzających w błąd treści na temat łotewskich legionistów.