Wyniki wyborów prezydenckich na Białorusi wywołały, jak można było się spodziewać, falę protestów. Walka o demokratyczną przyszłość rozpoczęła się nie tylko na ulicach, ale także w przestrzeni wirtualnej. Mocno zaangażowały się w nią również prokremlowskie media. Specjaliści Debunk.org po przeanalizowaniu 1209 artykułów, które ukazały się w największych rosyjskich mediach informacyjnych w ciągu całego sierpnia, zauważyli, że prezentowana przez kremlowskie kanały ocena reżimu Alaksandra Łukaszenki zaczęła zmieniać się po rozmowie telefonicznej białoruskiego dyktatora z Władimirem Putinem.
Protesty na Białorusi były aktywnie omawiane nie tylko w rosyjskich, ale i zachodnich mediach. Dążenie Białorusinów do obalenia Łukaszenki, który próbował utrzymać władzę za pomocą fałszerstw wyborczych i brutalnej siły, zostało nawet nazwane białoruską rewolucją. W mediach zachodnich był to główny przekaz na temat wydarzeń w tym kraju.
Tymczasem media rosyjskie przedstawiały protesty inaczej. Chociaż często mówi się o dezinformacji sterowanej przez Kreml i rozpowszechnianej w rosyjskich mediach, badania DebunkEU.org wykazały, że tym razem przekazy skierowane do rosyjskich odbiorców były bardzo zróżnicowane.
Według starszego analityka Debunk.org, Algirdasa Kazlauskasa, w rosyjskich mediach pojawiły się trzy główne narracje dotyczące białoruskich protestów:
· potępienie reżimu za użycie przemocy wobec protestujących (komunikat podobny do przekazów w mediach zachodnich);
· krytyka białoruskiego przywódcy za antyrosyjską retorykę oraz zatrzymanie lub pobicie obywateli rosyjskich, a także „flirtowanie” z Zachodem;
· krytyka wobec protestujących – porównywano ich do uczestników Euromajdanu na Ukrainie i podżeganie do wojny domowej, która miałaby być zaaranżowana przez Zachód.
Rosyjskie media bardziej negatywnie odnosiły się do reżimu Łukaszenki w przeddzień wyborów i w pierwszym tygodniu po nich. Głównymi obiektami krytyki byli: sam dyktator, białoruska policja, Centralna Komisja Wyborcza i państwowe media białoruskie.
Zdaniem Kazlauskasa, może to świadczyć o tym, że Kreml nie miał jasno sformułowanej strategii komunikacyjnej, gdyż nie spodziewał się takiej skali protestów i dlatego pozwolono mediom przekazywać wiadomości według własnego uznania. Spostrzeżenie to zostało poparte przez źródło w jednej z głównych rosyjskich agencji informacyjnych. Jak doniósł portal Meduza.io, po mniej więcej tygodniu trwania protestów administracja Putina zwróciła się do głównych agencji informacyjnych, prosząc dziennikarzy o większy „umiar” w relacjonowaniu wydarzeń.
Zmiana w rosyjskich mediach została zauważona dopiero po 15 sierpnia, kiedy Łukaszenka zatelefonował do Putina w celu omówienia sytuacji. Według Kazlauskasa, właśnie po tej rozmowie w rosyjskich mediach zaczęły pojawiać się zmiany w narracjach.
„Zauważyliśmy, że nasilił się przekaz o ingerencji Zachodu w politykę wewnętrzną Białorusi. Artykuły zawierające taki komunikat miały potencjalny zasięg ponad 290 milionów odbiorców. Ponadto, nasiliły się narracje o wojskach NATO przy granicy z Białorusią (67 milionów) oraz o tym, że protesty stanowią zagrożenie nie tylko dla Białorusi, ale i dla Rosji (27 milionów). Zmianie uległ również ogólny sentyment komunikatów – pojawiło się więcej treści pozytywnych, popierających Łukaszenkę. Dotarły one do jeszcze szerszego grona odbiorców” – mówi ekspert.
Według Kazlauskasa, pojawienie się nowych narracji i pozytywnych treści o reżimie może być sygnałem, że presja protestujących osłabiła siłę polityczną i przetargową Łukaszenki. Niewykluczone, że podczas rozmowy z Putinem Łukaszenka mógł zgodzić się na ustępstwa i zobowiązania korzystne dla strony rosyjskiej.
Warto też wspomnieć o nagłośnionej pod koniec lipca historii z najemnikami z „grupy Wagnera” – prywatnej firmy wojskowej powiązanej z rosyjskim wywiadem wojskowym. Przed rozmowami Łukaszenki z Putinem przekazy na temat zatrzymania najemników na Białorusi były w większości opisywane w sposób negatywny, np. określając aresztowanie „wagnerowców” jako element kampanii PR-owej Mińska, podkreślano brutalność zatrzymania itp.
„Po telefonie Łukaszenki do Putina ogłoszono, że najemnicy Wagnera zostaną odesłani do Rosji. W prokremlowskich mediach pojawiły się wzmianki o teorii spiskowej, głoszącej, że bojowników wysłała Ukraina, a nie Rosja. Jednak fakt, że najemnicy zostali ostatecznie przekazani do Rosji (mimo ukraińskich żądań ekstradycji), dodaje wiarygodności twierdzeniu, że mogła to być wspólna akcja PR-owa Rosji i Białorusi, której celem było pokazanie Białorusinom, że Łukaszenka jest gwarantem suwerenności kraju i gotów jest bronić go nie tylko przed zachodnią, ale i rosyjską agresją” – mówi Kazlauskas.
Choć analiza wykazała pewne tendencje dotyczące wpływu rozmowy telefonicznej Łukaszenki z Putinem na główne przekazy w rosyjskich mediach, potwierdzenie tego wpływu wymagałoby dalszych badań. Zdaniem Kazlauskasa należałoby rozszerzyć zakres analizy wiadomości publikowanych w prokremlowskich mediach, zwłaszcza po pierwszej rundzie negocjacji Łukaszenka – Putin na żywo w Soczi, co pozwoliłoby uzyskać bardziej przejrzysty obraz.
W analizie starano się ująć różne media rosyjskie: media internetowe, agencje informacyjne, kanały telewizyjne, prasę i media regionalne. Wyboru dokonano głównie na podstawie wielkości łącznego zasięgu tych źródeł według klasyfikacji SimilarWeb.com.